111/197 „Odwiedzone kraje 56%
EnglishPolish

W krainie faraonów

IMG_0645-1

Niektóre wyprawy nie zawsze toczą się zgodnie z planem. Tak też było z naszą wyprawą do Ugandy i Rwandy. Po podejściu do check-in czakała nas baaardzo niemiła niespodzianka – wbrew informacjom na blogach i stronach internetowych, nie zostaliśmy wpuszczeni na pokład samolotu, gdyż okazało się, że kilka tygodni wcześniej została zniesiona visa-on-arrival do Ugandy. Pierwszy raz w życiu nie zostaliśmy wpuszczeni do samolotu! Cala wycieczka zaplanowana, główne atrakcje opłacone – CO ROBIĆ?!

Po opadnięciu nerwów, na szczęście udało się oddać bilety na 30 minut przed odlotem (wyjątkowo kupione przez Miles and More) i wróciliśmy do domu w celu przegrupowania. Dokonaliśmy ponownego researchu  i okazało się, że lądując w Rwandzie, można dostać visa-on-arrival nie tylko do Rwandy, ale i do Ugandy (jako że mają razem z Kenią wspólną East African Tourist Visa). Czy to ma sens, że wizę do Ugandy mogę dostać na lotnisku w Rwandzie, a w Ugandzie już nie? Oceńcie sami…

W każdym razie pełni nadziei, zakupiliśmy nowe bilety – tym razem kierunek Kigali, z 36h postojem w Kairze! Tak więc nie rozpakowujemy nawet bagaży i dzień później znowu ruszamy na lotnisko i tym razem mieliśmy więcej szczęścia – z uśmiechem zasiadamy w fotelach, zapinamy pasy i lecimy do krainy faraonów!

How to get there?

Żeby dostać się do Kairu i zobaczyć piramidy, opcje są w zasadzie dwie:

  • Najpopularniejsza – jedziesz na tydzień/dwa do Sharm el Sheik albo Hurgady i robisz day-trip, lub
  • Direct flight LOTem.

What to do?

Jako że znowu mamy do czynienia z wycieczką (wyprawa?) objazdowa, więc kluczowe staje się ułożenie jak największej ilości ciekawych miejsc w sensowny plan podróży, co nie zawsze jest łatwe! Nasza podróż została przedstawiona w schemacie day-by-day, z rozłożeniem na czynniki pierwsze wszystkich naszych rozkmin logistycznych, aby ułatwić Wam życie w przyszłości i przedstawić rozwiązania do których doszliśmy spędzając nad tym trochę czasu 😊 Plan rozpisany na 16 dni, czyli tradycyjny wyjazd dwutygodniowy w opcji max czyli wyjazd w piątek wieczorem po pracy (dzień 0) i powrót w niedzielę (dzień 16).

Tak więc, zaczynamy!

Dzień 1-2. Warszawa -> Kair

Wylot z Warszawy o 10am do Kairu. Po przyjeździe do Kairu, zostaliśmy trafieni falą gorąca – kto mógł przypuszczać, ze przełom czerwca i lipca nie jest najlepszym czasem na zwiedzanie gigantycznego miasta wypełnionego smogiem, samochodami, skuterami i tysiącami ludźmi.

Mimo wszystko postanowiliśmy się zagłębić w krzyżówki ulic i odwiedzić najciekawsze miejsca w Kairze.

Naszym zdaniem, Kair w 36 godzin wymaga jasnych priorytetów, a nasze były następujące:

  1. First and foremost, piramidy tour! Widzieliśmy je już z samolotu, ale zastanawialiśmy się jak najlepiej do nich podejść. Żeby zobaczyć jak najwięcej w krótkim czasie, warto wziąć driver’a/guide’a, który przewiezie Was po must-see atrakcjach. My wyjechaliśmy o świcie i oglądaliśmy:
  • Najpierw zaczęliśmy od wyprawy do Memphis (kto nie pamięta tego miasta z Cywilizacji 1?!) i najstarszej piramidy Dżesera znajdującej się w Sakkarze,
  • Później udaliśmy się do Gizy (przedmieścia Kairu) do Muzeum Papirusu – pokazują jak się wytwarza ten materiał – jest to oczywiście zbudowane pod turystów, aby mogli przy okazji kupić malowidła wykonane na tym materiale,
  • Muzeum Perfum – jak wyżej,
  • Skończyliśmy na kilkugodzinnym tourze piramid z perspektywy wielbłąda <3

2. Muzeum Egipskie – absolutne must-see, znajdują się w nim wszystkie najważniejsze zabytki kultury egipskiej, których akurat Brytyjczykom nie udało się wywieźć do Londynu,

3. Rejs fellucą po Nilu był zdecydowanym high-lightem wyprawy!

4. Hanging Church – koptyjski kościół prawosławny z drewnianym dachem w kształcie arki Noego, amboną z V wieku i ikonami,

5. Grand Bazaar – bazar jak bazar w każdym większym mieście arabskim, ale jest WIĘKSZY, tak zdecydowanie większy niż wszędzie indziej, może z wyjątkiem Stambułu. Można tam dostać absolutnie wszystko, ale jest zdecydowanie męczący, bo sprzedawcy są wyjątkowo natarczywi. Z drugiej strony, można znaleźć przytulne miejsca na wypicie czaju i posłuchanie muzyki!

Best Practice Sharing:

  • Nie ma co wchodzić do Wielkiej Piramidy – nic nie ma w środku, a jak już chcesz wejść, to lepiej (i taniej) zrobić to w Sakkarze,
  • Piramidy trzeba zwiedzać z perspektywy wielbłąda – inaczej to się chyba nie liczy!?
  • Ceny są bardzo względne – czasami można zejść nawet o 90%, więc jak się nie lubisz/umiesz targować, to Twoje życie będzie dosyć ciężkie…
  • Koniecznie ogarnij rejs fellucą po Nilu na zachód słońca – odchodzą z przystani Garden City, znajdującej się przed hotelem Four Seasons. Jest to tanie (5-10 USD od osoby) i mieliśmy całą łódkę na godzinę dla siebie!
  • Idąc na bazar i będąc kobietą, zdecydowanie zakryj nogi, bo pojawia się duża ilość mało przyjemnych komentarzy.

Is it worth it?

Piramidy są once in a life time experience i warto chociażby dla nich pofatygować się w tej rejon świata. Jeśli chodzi o sam Kair, to wydawał nam się on bardzo męczący, przeludniony i oprócz Muzeum Egipskiego i rejsu po rzece, chyba nie oferuje tylu atrakcji, żeby chciało się tu wracać co roku.

Rating: Piramidy – 10/10; Kair 6/10.

Dodaj swój komentarz

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych