Chile zdecydowanie nie było w planie tej wycieczki po Ameryce Południowej. Po dojechaniu do Mendozy, mieliśmy w planie spokojną podróż na północ Argentyny przez Saltę, Cafayete i Quebrada de Humahuaca prosto do Boliwii, gdzie mieliśmy spędzić 3 dni na Uyuni, przed udaniem się do La Paz, skąd mieliśmy lot powrotny. Niestety czekanie na okno pogodowe zmusiło nas do zmiany planów i znalezienia połączenia lotniczego do La Paz, które kupowane last minute, okazało się ultra drogie (prawie 1,000 USD za one-way ticket). Szukając kreatywnych rozwiązań, wpadliśmy na genialny pomysł – znaleźliśmy tanie połączenie do Cuzco, skąd nocnym autobusem można się przedostać do La Paz za kilka dolarów! A do tego to połączenie miało wisienkę na torcie – one day w Santiago de Chile, gdzie swego czasu spędziłem 4 miesiące życia, pracując nad usprawnieniem ich przemysłu miedziowego…
How to get there?
Jako że Chile jest na końcu świata (wręcz dosłownie, szczególnie patrząc z perspektywy Europy), to możliwość jest jedna – samolotem. Opcjonalnie z Mendozy jest dobre połączenie autobusowe przez Andy, jednak dla nas opcja samolotowa była bardziej optymalna.
What to do?
Santiago de Chile jest niezwykle ciekawym miastem na tle pozostałych stolic Ameryki Łacińskiej. Tak jak w większości miast, które zostały założone jeszcze przez Hiszpanów, w centrum starego miasta jest Plaza de Armas z katedrą i ratuszem, ale uwagę zwraca nowoczesna część miasta – Las Condes. Ta dzielnica, w której aż roi się od wieżowców i hoteli, bardziej przypominających biznesowe centra miast w USA czy Europie. Z drugiej strony, przyjechaliśmy do miasta wieczorem i koło 21-21.30 chcieliśmy wyjść „na miasto” przejść się i coś zjeść. Wprawdzie rozumiemy, że było to w środku tygodnia, ale w porównaniu z innymi miastami Ameryki Łacińskiej, przeraził nas absolutny brak ludzi na ulicach starego miasta, poza tzw. „elementem społecznym”. Dosłownie wszystko, łącznie z McDonaldem było zamknięte. Czytając książki o regionie (np. „Gorączkę Południowoamerykańską Domosławskiego”), jedną z hipotez dotyczących powodów tego zjawiska, był reżim Pinocheta, który do tego stopnia zastraszył społeczność, że zmienił jej zwyczaje i sprawił, że wieczorne wychodzenie z domu nie jest do dziś zbyt popularne.
Wracając do pozytywów, Santiago de Chile jest dosyć urokliwe i nasze wskazówki to:
Santiago de Chile jest również świetną bazą wypadową na pozostałe atrakcje Chile, takie jak:
Best Practice Sharing
Is it worth it?
Dla mnie to była podróż sentymentalna, więc nawet krótka wizyta była ciekawa. Pewnie więcej niż dwa dni nie ma co tu spędzać, ale Santiago de Chile zdecydowanie sprawdza się jako świetna baza wypadowa do zwiedzania regionu!
Rating: 6/10
Odkrywaj świat razem z nami
Śledź nas na Instagramie
Śledź nas na Instagramie