111/197 „Odwiedzone kraje 56%
EnglishPolish

Boskie Buenos – one day (and night) in Buenos Aires!

IMG_3600

Z marzeniami jest tak, że nawet jeśli są bardzo odległe i ciężkie do zrealizowania, to zaczynają kiełkować, a tego procesu w dłuższym okresie nie da się powstrzymać. Tak też było z ideą wejścia na Aconcaguę (6.921 m.n.p.m.) – po wejściu na Kilimanjaro, w naturalny sposób pojawiła się myśl „Korony Ziemi” (trochę opóźniona nieudaną, ze względu na pogodę, próbą wejścia na Elbrus).

Jako że Dominika nie tylko podzielała marzenie o Aconcagui, ale wręcz one nas połączyły, decyzja zapadła – jedziemy do Argentyny! Bilety zostały zakupione w taki sposób, żeby dać nam 24 godziny w Buenos Aires, zanim udamy się do Mendozy. Tak więc w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia znaleźliśmy się przy bramce na lotnisku we Frankfurcie opisanej „Buenos Aires” pełni emocji i nadziei na dobre czerwone wino, steki i przygody, które będą nas oczekiwać!  

What to do?

Po 14 godzinach w samolocie, wylądowaliśmy o 8am na Ezeiza International Airport i udaliśmy się do hotelu. Dotarliśmy do Argentyny tydzień po zdobyciu przez nią Mistrzostwa Świata. To że na każdym kroku zobaczymy Messiego, było do przewidzenia (chociaż ilość jego wizerunków nawet na drodze z lotniska do centrum zaskoczyła). To co było prawdziwą niespodzianką, to że ilość zdjęć/murali/billboardów Maradony była ciągle większa – jednak zostanie Idolem Narodu nie jest aż takie proste.

Samo miasto, założone już w 1536 roku przez Pedro de Mendozę, nosiło jakże prostą do zapamiętania nazwę (mało #FunFact – dodaną dopiero w 1980 przez Juana de Garaya przy „ponownym założeniu” w 1580 roku) Ciudad de La Santísima Trinidad y Puerto de Santa María del Buen Ayre, czyli Miasto Przenajświętszej Trójcy i Port Maryi Panny Pomyślnego Wiatru. Ważne informacje z tego są dwie: (1) długie nazwy nie zawsze się przyjmują (surprise, surprise…); (2) z całej nazwy pozostało „Buen Ayre” czyli „Buenos Aires” czyli „Dobre Powietrze/Pomyślne Wiatry”.

Po szybkim prysznicu i wymianie waluty na „blue market” (więcej o tym w sekcji „Best Practice”) udaliśmy się na zwiedzanie miasta. Samo miasto jest niezwykle piękne (szczególnie jak na stolicę państw Ameryki Łacińskiej, które zwykle nie słyną z uroku). Założone w XVI wieku, ale rozkwit przeżyło na przełomie XIX i XX wieku, kiedy Argentyna stała się jednym z najbogatszych krajów na świcie, dzięki eksportowi wołowiny i innych towarów do Europy (szczególnie w czasie gdy była pogrążona w I Wojnie Światowej). W budowie miasta widać inspiracje Paryżem, Rzymem i Madrytem, z oczywistym dodatkiem że wszystko musi być większe. Dobrym przykładem są kamienice, które budowane były w stylu paryskim, ale idealne proporcje zostały zakłócone przed budowanie dwóch dodatkowych pięter, bo w końcu „nowy Paryż musi być lepszy niż stary”.

Dobrym podsumowaniem Buenos Aires i jego mieszkańców jest cytat z ich noblisty, Jorge Luis Borgesa: ”The Argentinian is an Italian who speaks Spanish, thinks French and would like to be English” (“El argentino es un italiano que habla español, piensa en francés y querría ser inglés”). Faktycznie, patrząc na stolicę, może im się faktycznie wydawać, że są Francuzami, a tak naprawdę większość z nich pochodzi z Włoch, a mówią rzecz jasna po hiszpańsku. Pojawiła się też nowa wersja tego powiedzenia, którą już pozostawię do roważenia PT czytelnikowi: „ The Argentinians are Italians who speak Spanish; pretend American salaries and would like to live as the English, say French speeches but vote like the Senegalese, think like leftists but live like burgeois, praise the Canadian entrepreneurship but have a Bolivian organization, love the Swiss order but practice the Iraqi disorder”.

Przechodząc z tematów politycznych do samego  rzeczy które warto zobaczyć w Buenos to:

  • Dla mnie absolutnym highlightem był cmentarz La Recoleta. Założony na początku XIX wieku w ogrodach dawnego klasztoru. Na 5 hektarach (czyli dystans do ogarnięcia) znajdują się jedna z najpiękniejszych nekropolii, jakie będziecie mieli szansę zobaczyć w swoim życiu (każdy turysta musi tam zaliczyć wizytę na grobie Evity ,

Spacer po centrum i zwiedzanie jego głównych atrakcji:

  • La Casa Rosada („Różowy Dom”) – odpowiedź na „Biały Dom” z Waszyngtonu – zbudowany jeszcze w czasach kolonialnych, do dziś jest siedzibą prezydentów Argentyny,

  • Plaza de Mayo – główny plac miasta, znajdujący się przed Casa Rosada. Warto zwrócić uwagę na mały obelisk znajdujący się na środku placu – dookoła niego znajdują się symbole osób, które zostały „zaginione” („desaparecidos”) w czasach dyktatury wojskowej. Matki osób zaginionych, w niemym proteście chodziły dookoła pomnika, domagając się zwrotów swoich dzieci. Do dzisiaj, w każdy czwartek o 15, matki te spotykają się pod tym pomnikiem, żeby wspominać swoje dzieci i przypominają, że cały czas czekają na ich powrót albo jakiekolwiek informacje na ich temat,

  • Katedra znajdująca się przy Plaza de Mayo – z zewnątrz niepozorna, w środku piękna (chociaż dla osób z Europy to może być „kolejny kościół”). #FunFactAlert – była ona siedzibą Jorge Mario Bergoglio, zanim został papieżem Franciszkiem II,

  • Centro Cultural Kirchner – otwarte w 2015 roku w dawnym budynku poczty, jest największym centrum kultury w Ameryce Łacińskiej,

  • Teatro Colón – Teatr Kolumba to piękny przykład majestatycznej architektury argentyńskiej z XIX wieku,
  • Puerto Madero – dawniej opuszczona i niebezpieczna dzielnica portowa, dziś tryskająca życiem, hipsterska dzielnica z restauracjami, położona dookoła kanału,
  • Ateneo Grand Splendid – często nazywana „najpiękniejszą księgarnią na świecie” i jest dobry powód dla tego, gdyż znajduje się ona w dawnym teatrze,
  • La Boca – dawna dzielnica portowa/biedoty, która urzeka kolorami i ludźmi tańczącymi tango. Jeśli będziesz miał okazję, idź na La Bombonera – stadion Boca Juniors, gdzie doświadczysz jednych z najbardziej fanatycznych kibiców na świecie,
  • San Telmo – bardziej hipsterska dzielnica, z małymi uliczkami i food marketami,
  • Palermo – „lifestyle of the rich and the famous” – znajdziesz tam posh restauracje, drogie sklepy, pięknych i bogatych ludzi. Idąc ulicami Palermo, możesz zapomnieć, że jesteś w Argentynie, a pomyśleć że to bogate przedmieścia San Francisco czy Los Angeles,
  • Tigre – jeśli masz dodatkowy dzień na BA, to warto rozważyć day trip do Tigre, znajdujące się w delcie wielkiej rzeki Parana. Dostać się tam można miejskim pociągiem za grosze, a odkryć można widoki bardziej przypominające połączenie Wenecji z Amazonią (no dobra – może to trochę przesada, ale faktycznie są domy na palach, poruszasz się łódką albo tramwajem wodnym, ale krajobrazy są zdecydowanie bardziej latynoamerykańskie niż europejskie.

What to eat:

Dla fanów dobrej kuchni, szczególnie jeśli nie są wegetarianami, Argentyna z pewnością jest jednym z miejsc wartych odwiedzenia:

  • STEKI! Chyba to jest coś z czego Argentyna słynie na całym świecie. Jest wiele świetnych restauracji, przewodniki polecają Don Julio (rezerwacja na kilka tygodni przed jest wymagana), ale można je dostać na każdym rogu. My polecamy „Happening”, jako że była to moja ulubiona restauracja jeszcze w Santiago de Chile – lokalizacja z pięknym widokiem znajduje się w Puerto Madero,
  • Czerwone wino, w szczególności Malbec z Mendozy,
  • Empanady, czyli wariacja na temat deep-fried pierogów w wersji XL,
  • Dulche de leche – niby jest to kajmak, ale w Argentynie smakuje jakoś inaczej, lepiej! Lokalesi jedzą go w każdych ilościach i przy każdym posiłku,
  • Alfajor – kruche ciastko, które jest symbolem Argentyny – dostępne w róznych smakach na każdym rogu.

Best Practice Sharing

  • Najważniejszą poradą jest odpowiednia wymiana pieniędzy. W Argentynie z powodu inflacji (obecnie około 100% rocznie (Prezesie Glapiński – challenge accepted?!)), regularnych bankructw kraju i braku możliwości swobodnej wymiany peso na dolary, dolar amerykański w gotówce jest kluczową formą oszczędzania. W związku z tym, pierwszą rzeczą po otrzymaniu pensji jest udanie się do bardziej lub mniej (fryzjerzy, agencje turystyczne, sklep z komórkami etc…) legalnego kantoru i wymiany peso na dolary. Ale skąd wziąć dolary? Najlepiej kupić od turystów lub osób którzy chcą je sprzedać. Czy się opłaca? Różnica pomiędzy oficjalnym kursem (130 ARS na lotnisku, 160-170 ARS w centrum), a nieoficjalnym (tzw. „blue market”) to ponad 2x – za 1 USD można było otrzymać ponad 350 ARS,
  • Polacy mają tendencje do określania Buenos Aires w skrócie jako „Buenos”. Niestety, nie znajdą zrozumienia u autochtonów, jako że samo „Buenos” to skrót od „Buenos dias” a nie od nazwy miasta. Można mówić „BA”, “Paryż Południowej Ameryki” czy  „Królowa La Plata (La reina del Plata)”, ale samo Buenos może nie zostać właściwie odczytane,
  • „Las Malvinas son Argentinas” – to hasło pojawia się na ulicach z równą częstotliwością, co zdjęcia Maradony i Messiego. Nie wchodząc tu w istotę konfliktu argentyńsko-brytyjskiego i jednego z powodów dlaczego Iron Lady dostała swój przydomek, wspominanie samej nazwy Falklandy nie zjedna Ci wielu przyjaciół…,
  • #SadFact – wbrew temu co wielu podejrzewa, Argentyńczycy wracając z pracy sami z siebie nie rzucają toreb w kąt i nie zaczynają tańczyć tanga na ulicy. Wiem że to szok, ale to niestety prawda. Więc żeby zobaczyć jak się tańczy tango jest kilka opcji:
    • Pojechać na La Boca, gdzie profesjonaliści faktycznie tańczą na ulicach (za napiwki),
    • Udać się na pokaz tanga w ramach „show dla turystów” – sprzedawane w wielu miejscach, najczęscieściej w połączeniu z 3 daniową kolacją i winem,
  • Argentyńczycy kochają drinki na szycie Casa Bartolo – ich pierwszy „wieżowiec” ma na dachu pierwszy „rooftop bar” – zdecydowanie warto skorzystać z jego usług!

Is it worth it?

Z czystym sumieniem można powiedzieć – 3xTAK! Buenos Aires jest miastem niezwykłym, pięknym, gdzie europejska kultura łączy się z latynoamerykańskim szaleństwem. Do tego jest ciepło, ludzie są mili i ceny relatywnie niskie. Oczywiście na życie, będąc lokalnym mieszkańcem, patrzy się z innej perspektywy (inflacja, kryzysy polityczne etc.), ale będąc turystą, ciężko znaleźć miasto, w którym by się bardziej chciało zgubić.  

Rating: 9/10

Dodaj swój komentarz

secretcats.pl - tworzenie stron internetowych